Meshuggah (nazwa wywodzi się z języka hebrajskiego i oznacza tyle co „szalony”, „obłąkany”- מְשֻׁגָּע) to szwedzki zespół wykonujący ekstremalny, awangardowy metal, który powstał z inicjatywy wokalisty Jensa Kidmana w 1987, w Umeå. Ekipa wykreowała własny świat złożonych dysonansów i polirytmicznych struktur, a ich kreatywną, oryginalną muzykę wielokrotnie już próbowano „szufladkować”, określając ją bądź to „intelektualnym deathmetalem”, „progresywnym postmetalem”, czy „djent metalem”. Zainspirowali też całą rzeszę epigonów, a duże uznanie dla zespołu wyrażał zarówno Kirk Hammett, czy Lars Ulrich z Metalliki, jak również Steven Wilson, czy członkowie zespołu Tool.
Pomijając mało istotne szufladki gatunkowe – Meshuggah to nie tylko zespół. To zjawisko, które od dekad rzuca wyzwanie konwencjom ekstremalnego metalu. Ich muzyka to labirynt polirytmii, polimetrii i nieoczywistych harmonii, który często wprawia w osłupienie nawet bardziej wyrobionych słuchaczy. Nie boją się eksperymentować, przekraczać granic i łamać reguł. To nieustanne balansowanie na krawędzi, gdzie każdy riff jest starannie przemyślany, kompozycje są „gęste”, skomplikowane i wirtuozerskie, a nakładanie się w tych kompozycjach różnych warstw rytmicznych w tym samym czasie, powoduje że słuchacz jest pochłaniany przez fale dźwięków, które przesuwają się w nieoczekiwanych kierunkach. To muzyka, która wymaga pełnego zaangażowania, często wręcz „transowa”.
Prawdziwą osią napędową jest tu oczywiście perkusja. Tempo utworów Meshuggah jest nierzadko bardzo szybkie, więc perkusista musi grać z niezwykłą precyzją, aby utrzymać wszystko pod kontrolą. Pomijając wspomniane, złożone struktury polirytmiczne, Thomas Haake często stosuje synkopy – czyli używając wszystkich elementów zestawu perkusyjnego gra synchronicznie rytmy, które są przesunięte w stosunku do głównego rytmu, co dodaje muzyce nieprzewidywalności i napięcia. Zresztą już od dosyć wczesnego albumu, bo „Destroy Erase Improve” z 1995, zaczął wprowadzać bardziej skomplikowane podziały rytmiczne, synchronizację z nisko nastrojonymi gitarami, tworząc wrażenie niemalże mechanicznej precyzji. Haake często korzysta z nietypowych akcentów i zmiennego metrum, i nawet jeśli część utworów gra wolniejszym tempem, komplikacja wówczas wzrasta w innym obszarze, np. eksplorowaniu bardziej subtelnych rytmicznych niuansów i złożonych przejść.
Gitarzysta Fredrik Thordendal, grający na specjalnych customowych, 8-strunowych Ibanezach, nisko strojonych, mocno przesterowanych – również dosyć wcześnie zaczął eksperymentować z bardziej abstrakcyjnymi solówkami, inspirowanymi neo-jazzową chromatyką, a jego charakterystyczny styl grania, często nazywany „gitarową schizofrenią”, stał się jednym z wyróżników brzmienia Meshuggah.
Bas nie pozostaje w tyle i również ewoluuje z albumu na album. Początkowo np. na „Contradictions Collapse” pełnił głównie rolę rytmiczną, grając unisono z gitarami i perkusją. Linie basowe były szybkie, owszem technicznie wymagające i agresywne – ale w thrashowym tego słowa znaczeniu. Już od albumu „Nothing”, który był nagrany z użyciem 8-strunowych gitar, wiele się zmieniło – bo zmusiło basistę do dostosowania swojej techniki gry do jeszcze niższych tonacji i bardziej złożonych aranżacji. Brzmienie basu stało się głębsze i bardziej metaliczne, co dodało muzyce Meshuggah charakterystycznego, mrocznego klimatu. Na „Catch 33” bas jest jeszcze bardziej wyeksponowany, z długimi, hipnotyzującymi partiami i polirytmicznymi figurami. Linie basowe są tu już zarówno rytmiczne, jak i melodyczne, a basista wykorzystuje szeroki wachlarz technik (tapping, palcowanie, slap i pop), aby stworzyć swoiste, gęste i unikalne brzmienie.
Wokal Jensa Kidmana w tym wszystkim – jest w zasadzie jak dodatkowy instrument. Dopełnia dzieła zniszczenia. Wokalista krzyczy z kapitalną, bardzo hardcore’owo-industrialną manierą, rzeźbiąc brutalne krajobrazy emocjonalne, oddające surowość i bezkompromisowość świata, który zespół maluje swoimi dźwiękami i tekstami… A teksty są tutaj kluczowe. Liryki mają głębię i siłę oddziaływania, której nie sposób zignorować. Poruszają tematy egzystencjalne i metafizyczne, ale w ciekawy, przemyślany sposób – poprzez wieloznaczność i złożone metafory – dając słuchaczowi wiele możliwości interpretacyjnych. Jest tu więc krytyka dogmatyzmu, technologia i dehumanizacja, popadanie w obłęd i apokalipsa, przemoc i rozdarcie psychologiczne, zagadnienia iluzorycznej percepcji rzeczywistości czy ogólnej kondycji ludzkiej. W połączeniu z ich innowacyjną muzyką, tworzą one unikalną, ciekawą całość. Do tego specyficzna poetyka tych tekstów, symbolika, czy neologizmy (jak chociażby „ObZen” – gra słów łącząca terminy „obscene” (obsceniczne) i „zen” (stan oświecenia i spokoju). Tytuł niejako odzwierciedla kontrast pomiędzy brutalnością a dążeniem do wewnętrznego spokoju. Obraz na okładce albumu, przedstawiający postać w pozycji lotosu pokrytą krwią, ma symbolizować paradoks ludzkiej natury. To wszystko jednak bez nadęcia, emfazy, czy przesadnej hermetyczności (co do tego ostatniego, miłośnicy Deathspell Omega będą wiedzieli co mam na myśli ;-).
Reasumując (i siłą rzeczy upraszczając) więc opis ewolucji stylu Meshuggah, ta najwcześniejsza twórczość – mniej więcej do 1994 roku – nosi jeszcze wyraźne piętno thrash metalu, z jego szybkimi tempami, agresywnymi riffami, ale jednak znacznie prostszymi strukturami rytmicznymi (chociaż tu i ówdzie pojawiają się pewne eksperymenty i zapowiedź „świeżego, nowego powiewu”). Słychać tu inspiracje takimi zespołami jak Metallica czy Slayer, muzyka nie jest jeszcze tak wyrafinowana, intensywna i awangardowa jak w późniejszych latach, a teksty jeszcze nie są tak abstrakcyjne i filozoficzne. Technika gry opierała się głównie na standardowym stroju gitarowym oraz klasycznych technikach.
Na albumach „Destroy Erase Improve” z 1995, a w większym jeszcze stopniu „Chaosphere” z 1998 – Meshuggah zaczyna intensywnie eksperymentować z rytmiką i metrum. Nie pojawiają się jeszcze może siedmio- czy ośmiostrunowe gitary, ale instrumenty są zupełnie inaczej strojone. Powstają utwory o skomplikowanych strukturach, z częstymi zmianami metrum, polirytmiami. Sama muzyka staje się bardziej złożona i nieprzewidywalna, ale nie tracąca nic ze swojego „flow” czy metalowej agresji. Kompozycje są już znacząco dłuższe i bardziej złożone pod względem formalnym. Idzie to w parze również ze zmianą środka ciężkości jeśli chodzi o warstwę tekstową. Teksty stają się bardziej abstrakcyjne i filozoficzne, poruszając tematy związane z technologią, sztuczną inteligencją czy naturą rzeczywistości. Zespół świadomie dąży do przekraczania granic gatunku i tworzenia muzyki wymagającej od słuchacza aktywnego zaangażowania.
Niekwestionowane mistrzostwo zaczyna się na albumach „Nothing”, czy „Catch 33”. Od płyty „Nothing” Meshuggah wprowadza w swojej muzyce charakterystyczne siedmio- i ośmiostrunowe, przestrojone gitary, które pozwalają na tworzenie głębszych, bardziej złożonych harmonii i tekstur dźwiękowych. Zespół doprowadza swoje eksperymenty rytmiczne do ekstremum. Muzyka staje się jeszcze bardziej skomplikowana, a jednocześnie hipnotyczna i transowa. Osiąga szczyt złożoności, zarówno pod względem rytmicznym, jak i harmonicznym. Mimo to, utwory zachowują swoją wewnętrzną logikę i spójność. Partie gitarowe i perkusyjne są niezwykle wymagające technicznie, a jednocześnie precyzyjne i przemyślane. Zespół tworzy utwory oparte na bardzo rozbudowanych strukturach. Album „Catch 33” jest de facto jednym długim utworem, w którym poszczególne sekcje płynnie przechodzą jedna w drugą. Teksty są abstrakcyjne i pełne metafor, często odnoszących się do postrzegania czasu, rzeczywistości, czy własnej tożsamości.
Jeszcze mała dygresja co do odmienianego w tym tekście przez wszystkie możliwe przypadki terminu „metrum” (wybaczcie, nie da się chyba inaczej, żeby przybliżyć fenomen Szwedów), to przykładowo utwór „Rational Gaze” z ww. płyty „Nothing” doskonale ilustruje to, jak muzycy świetnie manipulują percepcją metrum. Słuchacz jest wprowadzany w stan niepewności, gdzie pozornie chaotyczne zmiany rytmiki (25/16 i 28/16) układają się w wieeelką, symetryczną „strukturę hipermetryczną”… To właśnie ten kontrast między „powierzchownym chaosem” a „głębszym porządkiem” jest jednym z najbardziej fascynujących elementów muzyki Meshuggah. Ma się wręcz wrażenie jakby zespół dążył do stworzenia muzyki funkcjonującej „poza czasem” (coś jak u Wagnera, ale w zupełnie inny sposób i na innym poziomie, bo Wagner manipulował bardziej „w pionie” i składowych harmonicznych), zacierając granice między różnymi metrum na kilka sposobów:
- Brak wyraźnego metrum podstawowego: W przeciwieństwie do tradycyjnej muzyki, gdzie zazwyczaj istnieje wyraźne metrum podstawowe (np. 4/4, 3/4), w utworach takich jak „I” (ale i wielu innych), Meshuggah często unika stosowania łatwo rozpoznawalnych, powtarzających się wzorców rytmicznych. Zamiast tego, muzycy konstruują utwory z długich, nieregularnych fraz, które nie układają się w oczywiste metryczne struktury. To sprawia, że słuchacz ma trudności z odnalezieniem stabilnego punktu odniesienia w rytmice utworu, co przyczynia się właśnie do poczucia braku zakotwiczenia w czasie.
- Wspomniana polimetria i polirytmia: Zespół intensywnie wykorzystuje polimetrię (jednoczesne występowanie kilku różnych metrum) oraz polirytmię (jednoczesne występowanie kilku niezależnych rytmów), co dodatkowo utrudnia identyfikację jednego, dominującego środka. Partie instrumentów często nakładają się na siebie w sposób, który tworzy złożoną i nieprzewidywalną rytmiczną teksturę, co potęguje wrażenie braku stabilności metrycznej.
- Długie, nieregularne frazy: Zamiast krótkich, powtarzających się motywów rytmicznych, Meshuggah często stosuje długie, nieregularne frazy, które nie dzielą się łatwo na mniejsze jednostki. To sprawia, że utwory wydają się płynąć w sposób ciągły, bez wyraźnych punktów podziału, co dodatkowo wzmacnia poczucie braku zakotwiczenia w czasie i wzmaga „transowość” ich muzyki.
- Stopniowe zmiany i ewolucja rytmiczna: Od „Catch 33”, Meshuggah często stosuje stopniowe zmiany rytmiczne i ewolucję motywów, co sprawia, że muzyka nieustannie się przekształca i zmienia swoje metryczne oblicze. To dynamiczne podejście do rytmu dodatkowo utrudnia identyfikację stabilnego metrum i przyczynia się do poczucia, że muzyka istnieje poza tradycyjnymi ramami czasowymi.
Dzięki tym technikom, Szwedzi tworzą muzykę, która wymyka się tradycyjnym kategoriom. Ich utwory zdają się istnieć w własnym, „nieprzewidywalnym wymiarze czasowym”, co stanowi o ich sporej oryginalności i czego do teraz nie udało się „skopiować” żadnemu z zespołów, który Meshuggah kopiować próbował 😉
Kontynuując… Im dalej w las, tym robi się jeszcze ciekawiej, ale inaczej. Weźmy taki album „ObZen” z 2008. Niby jest tu powrót do bardziej tradycyjnych struktur rytmicznych w porównaniu z bardzo eksperymentalnym „Catch 33”. Utwory takie jak „Bleed” czy „Pravus” wydają się bardziej przystępne dla słuchacza. Muzycy pozostają na najwyższym poziomie technicznym – ale ich gra staje się bardziej ekspresyjna i emocjonalna, pojawia się dużo więcej groove, chwytliwych riffów, album ma bardziej organiczne brzmienie niż poprzednik. Produkcja jest potężna, ale jednocześnie pozwala na wybrzmienie detali i poszczególnych instrumentów.
Na „Koloss” (2012), i „The Violent Sleep of Reason” (2016) Meshuggah kontynuuje swoją ewolucję, eksplorując bardziej organiczne brzmienia i improwizacyjne podejście do kompozycji. Riffy stają się nieco bardziej otwarte, pozwalając dźwiękom dłużej wybrzmiewać, co przyczyniło się do cięższego, ale właśnie bardziej organicznego, naturalnego brzmienia, w porównaniu do chirurgicznej precyzji ObZen (co być może jest wynikiem nagrań na żywo w studio).
Ostatni pełniak „Immutable”? Ten album z kolei prezentuje dojrzałe i wyrafinowane podejście do komponowania. Utwory są zróżnicowane pod względem stylu i nastroju, od brutalnych i agresywnych po bardziej melodyjne i refleksyjne. Słychać tu wypracowane na przestrzeni lat, zrównoważone połączenie strukturalnej złożoności i melodyjności. Produkcja pozwala tej muzyce w pełni oddychać, dając jej przestrzeń i głębię. Gitary brzmią potężnie, ale mają odpowiednią klarowność, która pozwala rozróżnić każdą nutę w złożonych akordach i riffach. Perkusja jest bardziej dynamicznie zmiksowana, z szerokim polem stereo, co daje wrażenie występu na żywo. Bas jest bardziej wyeksponowany w miksie, co również dodaje albumowi wagi i głębi. Solówki Thordendala są oszczędne, ale nadal mają to swoje charakterystyczne oddziaływanie, skupiając się jednak bardziej na budowaniu klimatu niż technicznych galopadach.
Generalnie od „ObZen” do „Immutable”, muzyka Meshuggah ewoluowała od ściśle technicznych „wygibasów” do bardziej ekspansywnych, groove’owych i przestrzennych kompozycji. Chociaż zachowali swoje kluczowe elementy, takie jak złożoność rytmiczna, techniczna precyzja i unikalna paleta dźwięków, ich praca w ostatnim okresie pokazuje jeszcze bardziej uniwersalny zespół, który coraz bardziej komfortowo czuje się we własnej skórze, eksplorując nowe wymiary ciężaru i złożoności, jednocześnie doskonaląc swoje unikalne podejście do ekstremalnego metalu. Nadal nie pozwalają się zamknąć w żadnej „szufladce” i niezależnie od etapu ich twórczości, niezmiennie tworzą ten rodzaj muzyki, której słucha się „trzewiami”.